czwartek, 2 stycznia 2014

Rozdział 15

*Sara*

Chciałam zadzwonić do Mario, ale nie odbierał. Powiedziałam Lenie, żeby spróbowała skontaktować się z Marco, ale on również nie odbierał. Bardzo się martwiłam, ale Lena mówiła, że postara się dowiedzieć o co chodzi, więc byłam już spokojniejsza. 

*Lena* 

Dostałam telefon od Sary. Myślałam, że jak tam w Polsce i w ogóle, ale jednak nie. Okazało się, że niepokoi się o Mario, bo nie odbiera telefonu. Dziwne... Poprosiła mnie żebym zadzwoniła do Marco, bo może Mario jest z nim, ale bez skutków, bo również nie odbierał. Poinformowałam o tym Sarę. Niepokoiła się jeszcze bardziej. Powiedziałam przyjaciółce, że się wszystkiego dowiem i dam jej znać co i jak.  Zwołałam chłopaków z Borussii. Nie minęło 30 min i byli pod naszym domem.
- Cześć - przywitałam się. - wchodźcie.
- Cześć o czym chciałaś pogadać ? 
- Siadajcie. O Mario i Marco. Nie odbierają telefonów, martwimy się z Sarą. 
- Racja nie było ich na treningu. - odezwał się Hummi.- Mario nie odbiera od Sary? To coś się musi dziać... - stwierdził Kevin.
- Może coś im się stało? - mówiłam z załamanym głosem. 
- Musimy być dobrej myśli. - powiedział Piszczu. 
Nagle zaczął dzwonić mój telefon.
- Przepraszam ktoś dzwoni. 
Odebrałam i okazało się, że to ze szpitala. Serce zaczęło mi bić mocniej. 
- Czy Pani Wrona przy telefonie ?
- Tak, coś się stało?
- Pan Reus i Pan Goetze mieli wypadek.
- Co? Jak? Gdzie? Kiedy? Co z nimi?
- Ich stan jest stabilny, na razie są w chwilowej śpiączce.
- O boże... Dziękuję za informację. Postaram się przyjechać. 
Kiedy to usłyszałam o mało nie zemdlałam.
- Lena wszystko dobrze? - zapytał Mats.
- Oni mieli wypadek... - wydukałam.
- Daj ten telefon.-powiedział Łukasz
- Spokojnie to pewnie nie groźne- pocieszał mnie Nuri.
- Sara, ona nie może się o tym dowiedzieć. Ona będzie chciała wrócić. Martwi się o niego... 
- Jedziemy do szpitala ! - oznajmił Kuba.
Wyszliśmy całą grupą z domu i ruszyliśmy do szpitala. Umówiliśmy się, że tam się spotkamy. 
Po 15 minutach byliśmy pod szpitalem. Wybiegłam z samochodu jak oparzona. Chłopaki za mną. Widziałam, że niespokojni tak samo jak ja. Podeszłam do recepcji zapytać w której sali leżą. 
- III piętro sala nr 110.
- Dziękuję ! - odpowiedziałam i pędem pobiegłam do windy, a chłopaki za mną.
Przez okno widziałam, że lekarze robią coś przy nodze Mario, a on zaraz wybuchnie. Koszmarnie to wyglądało. 
- A... Co z Marco? -jąkałam się 
- Lena musisz być dobrej myśli, wszystko będzie dobrze. - pocieszały mnie Agata i Ewa.
- Wiem...
- Przed chwilą lekarz powiedział mi, że z Marco wszystko ok jest lekko poobijany. Tylko Mario ma skręconą kostkę.

-------------------------------

*Lena*

Chłopcy wyszli już ze szpitala. Każdy z nas zmieniał się przy pilnowaniu ich. Ustaliliśmy sobie mały grafik. Dzwoniłam już do Sary. Nie przyjęła tego za dobrze. Tak jak myślałam chciała wracać do Dortmundu, ale nie pozwoliłam jej na to. Powiedziałam, że będę jej zdawać relacje. Na szczęście udało mi się ją tam zatrzymać. 

*Sara* 

Siedzimy w pokoju Bartka i Piotrka oglądając film. Nagle zadzwonił mój telefon.
- Haloo.
- Sarka?
- No tak.
- Słuchaj... 2 dni temu Mario i Marco mieli wypadek. Marco nic poważnego się nie stało. Mario ma tylko skręconą kostkę - zbladłam.
- Ja .. ja .. muszę wracać. 
- Nie! Mario kazał ci zostać masz tylko dzwonić.
- Ale Lena...
- Nie ma żadnego ale ! Uspokój się, zadzwoń do Mario.
- Mhmmm.. - Rozłączyłam się i od razu z oczu poleciały mi łzy. 
- Sara co się stało ? - zapytał mnie Igła.
- On.. On.. miał wypadek - wydukałam, a po chwili Wojtek mnie przytulił.
- Co mu się stało?
- Jechał autem, wyminął psa i uderzył w drzewo i był w śpiączce i ma skręconą kostkę.
- Mogło być gorzej...
- Wiem. 
- Chodźmy na trening.
- Ok. Wojtuś, a będę mogła spróbować zagrać? Noga mnie już nie boli i myślę, że jest z nią wszystko dobrze. Chcę się odstresować.
- Nie !
- Ale proszę ! - zrobiłam minkę zbitego psa.
- Ehh.. Dobra, ale jak tylko cię coś zaboli masz mi powiedzieć. 
- Masz to jak w banku ! - uśmiechnęłam się - Dzięki, dzięki, dzięki ! No to chłopaki dzisiaj gram z wami.
- Ooo.. Będzie się działo, będzie zabawa - śpiewali Kurek i Jarosz.
- Pfff.. Rozwalę was! 
- Hahahaha zobaczymy ! - sprzeciwiał się Bartman.
- Wiesz... Ja bym nie był tego taki pewny. Widziałeś jej ostatni mecz? - zapytał Kubiak.
- No Dziku dobrze gadasz. - złapałam go pod ramię i udaliśmy się na trening.
Weszliśmy na halę, dobraliśmy się drużynami, ustawiliśmy odpowiednio siatkę i zaczęliśmy grać. 
Kurek ustąpił mi miejsca i bawił się w komentatora. 
- Uwaga drużyna nr 1 : SaraSuperWłodiGoetze, Igła, Jarosz, Pit, Kosa, Łukasz, Winiar ! Druga drużyna : Włodi, Dziku, Zibi, Fabian, Możdżon, Wrona, Zator ! 
- Goetze?! Powaliło cię? - krzyknęłam.
- Nie jeszcze stoję. - zaśmiał się co uczyniła reszta, a ja przybiłam "facepalm'a". Oczywiście moja drużyna wygrała 3:1. Nic mi się nie stało ! Mogę grać!
-Wojtek ! Mogę w końcu grać ! Ale się cieszę. 
-A ja cieszę się razem z Tobą - przytulił mnie.
-Zadzwonię do Leny i Mario. Pa ! 
-Ok. Do później, pa. 
Poszłam do swojego pokoju, padłam się na łóżko i wybrałam nr do Leny.
---------------
Wszystko jest okej. Sara może grać...
Czy to wpłynie na jej dalsze życie?
Hepi Nju Jer! I no :) 
~Oliii ;3


3 komentarze:

  1. Jaki zrot akciii!! *_____* zbladlam jak powiedzieli ze maja wypadek Aga ;3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super widzę, że dużo się dzieję i bardzo dobrze:) Serdecznie zapraszam na czwórkę http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. DODAWAJ WIECEJ ROZDZIALOW BO OSZALEEJEEEEE!!!!!!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń