*Lena*
-Marcoo.. Wstawaj, bo mi nudno !
-Coo... ? - jęczał zaspany.
-No wstawaj, bo mi nudno, a jeszcze godzina do lądowania.
-No i co chcesz robić ?
-No nie wiem wymyśl coś !
-To idź spać ! Lena !
-No nieeee... Ja jestem pełna energii !
-Właśnie widzę...
-Wiem ! Zagramy w POU !
-Hahahahahahaha - zaczął się śmiać - co ?
-No w POU... Tak na dwa, bo się da. Ty na swoim telefonie i ja na swoim.
-Wiesz co ? Czasem zachowujesz się jak małe dziecko, ale i tak cię kocham.
-No dzięki wiesz ! Dobra, a teraz zaczynamy grać.
Wyciągnęliśmy telefony i rozpoczęliśmy pojedynek. Nim się obejrzeliśmy pilot oznajmił, że zaraz lądujemy.
-No ej ! Panie pilocie jeszcze chwila, bo muszę z nim wygrać !
- I tak nie dasz rady - kłócił się ze mną.
-Jeszcze się zdziwisz ! Ha ! I co ?! Wygrałam ! -wydarłam się na cały samolot.
-Oj Lenka, Lenka... Teraz zapnij pasy, bo lądujemy.
-Nie dasz się nacieszyć ! Za to, że wygrałam to robisz dzisiaj kolację.
-No okej - bosko się uśmiechnął.
W końcu wylądowaliśmy. Razem z Mario i Felixem zamówiliśmy jedną taksówkę. Wsadziliśmy walizki i ruszyliśmy. Jak dobrze być już w domu. Czekam tylko, aż Sarka wróci i będę mogła wrócić do siebie, bo bez niej nudno. Znowu się zacznie siedzenie po nocach i zakupy. jak ja to kocham. Jesteśmy już pod domem.
-Umowa jest taka... ty nas rozpakowujesz, a ja robię coś do jedzeni. - zaproponowałam.
-Pasuje ! -zgodził się.
-Może być spaghetti ?
-Mmmm no pewnie.
Ja poszłam do kuchni, a on do pokoju. Sprawdziła czy wszystko co potrzebne mamy w szafkach. Odetchnęłam, bo okazało się, że wszystko jest i nie muszę iść do sklepu. Wstawiłam wodę na makaron i zaczęłam robić sos. Nie minęła godzina, a obiad był gotowy.
-Marco ! Obiad gotowy !
-Już idę !
Zaczęliśmy jeść, a przy tym dużo gadać. Po zjedzeniu zgodnie stwierdziliśmy, że idziemy poleniuchować przed telewizorem.
*Marco*
Przegrałem w POU i musiałem robić kolację, ale na szczęście do wieczora jeszcze daleko. Teraz leżymy i oglądamy telewizję. Na dworze deszcz, więc nie ma co robić.
-Ej Marco, a może pójdziemy na basen ?
-No dobra to się ogarnij i pójdziemy.
-Hmmm... no ok to idę się ogarnąć i wziąć potrzebne rzeczy.
W między czasie ja też poszedłem po rzeczy i zrobiłem jakieś kanapki czy coś.
-Już jestem ! - usłyszałem krzyk Leny.
-Ok to idziemy, ale weźmy płaszcze przeciwdeszczowe, bo to tak fajnie iść w deszczu - zaczął się śmiać.
-No to chodź już, a nie gadasz.
Wyszliśmy z domu, a idąc bardzo się śmialiśmy. Ja taka łamaga wdepnąłem w kałużę, a Lena mało co nie pękła ze śmiechu.
-Ty się ze mnie nie śmiej, bo ci się też to może zdarzyć ! - powiedziałem mając plan.
-Grozisz mi ?!
-Nie no skądże...
-Mhm... Chodź już baranie.
Nie minęło 15 minut, a ja wpakowałem ją do kałuży.
-Teraz ja się będę śmiać !
-Marco idioto !
-Oj Lenka, nie denerwuj się, bo złość piękności szkodzi.
-nie wkurzaj mnie jeszcze bardziej, tylko rusz tą dupę i chodź.
-No dobra, dobra już nie pada więc w nagrodę wezmę cię na barana, bo już nie daleko.
-Oo super ! - ucieszyła się.
Wskoczyła mi na barana i ruszyliśmy dalej. Po drodze zahaczyła nas jakaś pani.
-O jak wy razem ładnie wyglądacie ! Piękna z was para.
-Ale my... - odezwała się Lena, ale jej przerwałem.
-Dziękujemy bardzo. -podziękowałem i odeszliśmy.
-Marco, ale my nie jesteśmy razem.
-No wiem, ale skoro ładnie razem wyglądamy to może znak, że musimy ?
-No może i tak.
-Jeszcze wrócimy do tej rozmowy - ostrzegłem ją.
-Dobrze Marco, a teraz wchodź do tego budynku.
Ruszyliśmy w stronę kasy. Tam kasjerka dała nam jakieś bransoletki i poszliśmy do szatni. Przebieranie nie zajęło nam długo i po 5 minutach byliśmy już w basenie. Nie obyło się bez odpałów. Jak jesteśmy razem to zawsze musimy coś odwalić. Wrzucaliśmy się nawzajem do wody, zjeżdżaliśmy ze zjeżdżalni, no normalnie jak małe dzieci. Po godzinie zbieraliśmy się do domu. Przy końcu drogi Lena zaczęła marudzić.
-Marco, zmęczyłam się...
-No i co z tego ? - udawał, że nie wie o co chodzi.
-No i... Poniesiesz mnie ? - zrobiła minę zbitego pieska.
-O nie ! Nie dam się tej minie - protestowałem.
-No proszę, nie daj się prosić.
-No dobra, nie będę taki... wskakuj.
Niosłem ją tylko z 10 min. bo już byliśmy w domu.
-Robisz kolację ! - przypomniała mi Lena.
-No okej ! Pamiętam przecież !
-Tak ? To się cieszę.
-Dobra spadaj pod prysznic, a ja zacznę.
Postawiłem na jakieś frytki czy coś, po prostu poszedłem na łatwiznę. Przygotowałem wszystko i zacząłem robić. W szafce znalazłem wino, więc pomyślałem, że nam się przyda.
-Lena gotowe !
-Już idę !
Zeszła i przysiedliśmy do konsumowania posiłku.
*Lena*
Idąc na basen zaczepiła nas jakaś starsza pani, mówiąc, że razem ładnie wyglądamy. Trochę o tym myślałam i może moglibyśmy być już razem, bo kiedyś już o tym rozmawialiśmy, ale postanowiliśmy dać sobie czas. Muszę z nim pogadać teraz przy kolacji. Aktualnie siedzimy przy stole i gadamy o wszystkim i o niczym.
-Marco... Musimy pogadać.
-Mam się bać ?
-Nieee...
-No to wal !
-Bo kiedy szliśmy na basen zaczepiła nas ta pani i wiesz o czym mówiła. I ty później, że jeszcze do tego wrócimy, więc nadszedł ten czas.
-No rozumiem, ale nic na siłę.
-Wiem, ale trochę o tym myślałam i stwierdzam, że cię kocham tylko, że nie chciałabym, aby jak będziemy w związku było inaczej niż jest teraz - wyjaśniłam.
-Rozumiem i zapewniam cię, że tak nie będzie. Będzie tylko lepiej.
-No mam nadzieję- uśmiechnęłam się- czyli oficjalnie jesteśmy parą.
Podeszłam do niego i go czule pocałowałam.
-nawet nie wiesz jak się cieszę !
-Ja również Marco, ale jak wróci Sara to i tak wracam do niej - zaczęłam się śmiać.
-Będę smutny...
Nie będziesz, bo będę cię odwiedzać.
-Obowiązkowo ! - powiedział, po czym słodko pocałował mnie w czoło.
-No to teraz idziemy poleżeć przed telewizorem, a newsa przekażę Sarze jutro.
Włączyliśmy jakiś film i się położyliśmy. Nie odczułam tego jak zasnęłam, a następnego dnia obudziłam się w łóżku.
*Sara*
- Sarka! Budzimy się... No wstawaj noo... No chodź słoneczko ty nasze! - powoli budzili mnie Winiar i Piotrek.
- Wielkoludy... Too juuż? - wymamrotałam.
- No chodź. Weejdziemy do samolotu i taam sobie odpoczniemy. - Michał złapał mnie za ramiona i powoli kierował w stronę reszty.
- No okeeej... Ale nie zachowuje się ze mną jak z dzieckiem. A kto ma moje walizki?
- Aa Wojtek już je zabrał. - wyjaśnił mi Piter.
- Kochaaany braciszek... To co idziemy! - wzięłam ich pod ramię. - Dobry. Kto ma mój bilecik?
- Ja! - krzyknął Kurek. - Siedzisz obok mnie! - wysuszył ząbki.
- Mhmm.. Krzysiu! - zawołała Libero do siebie. - Zamień się. No proszę...
- O nie nie nie. Nie będę siedział obok tego nerwusa!
- Ale Igła... Przecież ja tam nie wytrzymam, on będzie mi jęczał i stękał, że zginiemy...
- Każdy już to przeżył. Teraz twoja kolej. Włącz iPoda i udawaj, że śpisz. Proste!
- Pfff... Żeby to było takie łatwe.
- Taki jest wyrok ulicy mała.
- Wchodzimy! - kierował nami Andrea.
- No to Sarka idzimy! - wziął mnie pod ramię Bartek.
- Siurak... Które mamy miejsca?
- 16a i 16b.
- O mój numer z reprezentacji! - ucieszyłam się. 14a, 15a o to tu!
- Patrz a za nami Iglasty z Ziomkiem, a z przodu Misiek i Pit.
- No to się nie wyśpię...
- Spałaś wczoraj cały dzień!
- Ja bym mogła spać wiecznie!
- Śpiąca królewna... Ej nie prześpij całego życia.. A w sumie królewicz Goetze cię uratuje!
- Weź się zamknij Zawór... - uderzyłam go moim jaśkiem.
- Zaaa, co?
- No zawór taki kurek. Dobranoc! - leżałam tak przez ok. 45 minut, słuchając Riri, Beyonce i Bon Jovi, gdy nagle usłyszałam krzyk.
- Oo nieee! Sara! Zginieemy! Jestem za młody, żeby umierać! A ja chciałem mieć dzieci z Natalią moją!
- Co z nim znowu? - zapytałam Kubiaka.
- A zatrzęsło lekko samolotem, a on już panikuje.
- Kuraaak... Uspokój się! Nie zginiemy!
- Niee?
- Nie. Teraz idź grać w karty, albo spać. - wróciłam do świata Nickelback i Michaela Jacksona.
Dalsza część lotu minęła nam już w spokoju i autobusem mogliśmy dojechać do hotelu. Tylko nastąpiły lekkie komplikacje... No może nie takie lekkie...
- Spałaś wczoraj cały dzień!
- Ja bym mogła spać wiecznie!
- Śpiąca królewna... Ej nie prześpij całego życia.. A w sumie królewicz Goetze cię uratuje!
- Weź się zamknij Zawór... - uderzyłam go moim jaśkiem.
- Zaaa, co?
- No zawór taki kurek. Dobranoc! - leżałam tak przez ok. 45 minut, słuchając Riri, Beyonce i Bon Jovi, gdy nagle usłyszałam krzyk.
- Oo nieee! Sara! Zginieemy! Jestem za młody, żeby umierać! A ja chciałem mieć dzieci z Natalią moją!
- Co z nim znowu? - zapytałam Kubiaka.
- A zatrzęsło lekko samolotem, a on już panikuje.
- Kuraaak... Uspokój się! Nie zginiemy!
- Niee?
- Nie. Teraz idź grać w karty, albo spać. - wróciłam do świata Nickelback i Michaela Jacksona.
Dalsza część lotu minęła nam już w spokoju i autobusem mogliśmy dojechać do hotelu. Tylko nastąpiły lekkie komplikacje... No może nie takie lekkie...
-----------
Oddajemy w wasze ręce rozdział 24! Domyślacie się
co ta Oli znowu wykombinowała?
Obiecujemy, że ćwiartka będzie
świetna i nie będzie trzeba na nią długo czekać,
bo praktycznie trzeba ją tylko przepisać z kartek
na blogspota. :*
Jeśli przeczytałeś, zostaw komentarz to motywuje. :*
Do anonimów: Prosimy, żebyście podpisywali się pod komentarzami :))
Okey Kurek i jego pomysly.
OdpowiedzUsuńNowyyy rozdział :3 Brak słów (wiesz, że nie umiem komentować xd) więc czekam na następny z niecierpliwością jak zawsze :)
OdpowiedzUsuń~Julinek ;*
Świetne jak zawsze! ♥
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCudowny jest ten rozdział :)
OdpowiedzUsuńSerdecznie zapraszam na 20 http://boobojeczujemytosamo.blogspot.com/
Cudowny <3
OdpowiedzUsuńczekam na następny i życzę duuużo weny ;p
Super! Kiedy kolejny rozdział? :33
OdpowiedzUsuńSuper! Kiedy kolejny rozdział? :33
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńHahaahaah w końcu są razem <3
Cieszy mnie to bardzo.
Czekam na nn:)
Pozdrawiam,
Kalina ♥
http://bvb-mojamilosc.blogspot.com/
46 year-old Administrative Officer Deeanne Pullin, hailing from Saint-Hyacinthe enjoys watching movies like Class Act and Rowing. Took a trip to Three Parallel Rivers of Yunnan Protected Areas and drives a Ferrari 250 GT Series 1 Cabriolet. Idz tutaj
OdpowiedzUsuń20 yr old VP Sales Standford Capes, hailing from Laurentiens enjoys watching movies like Pericles on 31st Street and Flower arranging. Took a trip to Archaeological Site of Atapuerca and drives a Duesenberg SJ Roadster. przekonaj sie
OdpowiedzUsuń