środa, 11 czerwca 2014

Rozdział 28


*Sara*

Polecam włączyć do czytania. 

Wszyscy bardzo cieszyliśmy się z wygranego meczu i w świetnych humorach wróciliśmy do Dortmundu. Dzisiejszy dzień spędziliśmy na sankach. Tak, Mario zabrał nas na wielką górkę za miastem,żeby tam spędzić mikołajki. Następnego dnia,gdy się obudziłam Goetze był już w kuchni. Mieliśmy cały dom dla siebie, bo Lena wybyła do Rudego. Założyłam krótkie spodenki i koszulkę, po czym udałam się do mojego chłopaka. Stał przy kuchence i robił jajecznicę. Taa jedno z nielicznych posiłków, które oboje potrafimy  przygotować...
- Hej hej! - dałam mu buziaka i usiadłam przy stole przyglądając się jego poczynaniom.
- Cześć śliczna. Proszę, smacznego. - podał mi talerz ze śniadaniem. W spokoju zjedliśmy posiłek. Tak, to u nas jest możliwe! Ale tylko na chwilę... Kiedy oboje wstaliśmy, aby włożyć naczynia do zmywarki przyszedł mi do głowy pomysł. Szybko wyciągnęłam z szafki mąkę i nasypałam mu na głowę. Tylko ja mogę brudzić i psuć jego piękną fryzurę.
- O ty! Tak się bawimy? - teraz to on posypał mi twarz i ubranie. - Ej no..  - znowu oberwał mąką. Chciał mi oddać, ale przerwał mu dzwonek do drzwi.
- Kogo niesie tak wcześnie? - Mario poszedł otworzyć, a ja otrzepałam się z białego puchu.
- Kochanie kto to?! - podeszłam do drzwi i powiem szczerze, że takiego widoku się nie spodziewałam... - Mama? Tata?
- I my!! - zza pleców moich rodziców wychylili się Wojtek i Oliwka.
- Yyy.. Heeej. Co wy tu robicie? - poczułam jak moje policzki robią się całe różowe, a Goetze stał obok i śmiał się ze mnie. - Wejdźcie.- zaprowadziłam ich do salonu. - Przypominam ci misiu, że ty też jesteś tylko w spodenkach i podkoszulce. - szepnęłam mu na ucho. - To my pójdziemy się ubrać. Wojtek zrób rodzicom coś do picia.
Wyszliśmy się przebrać, po chwili zeszłam  i usiadłam na fotelu w salonie
- Co was sprowadza, aż do Niemiec?
- Przyjechaliśmy odwiedzić córkę, bo dostaliśmy wolne. Nie cieszysz się?
- Bardzo się cieszę. Nawet nie wiecie jak tęskniłam. - podeszłam do taty i mocno się do niego przytuliłam.
- A ten młodzieniec to kto?
- Mamo, tato to jest Mario mój chłopak. I w tym momencie musicie przerzucić się na angielski.
- Bardzo mi miło. - Goetze przywitał się z nimi. No to oficjalna część już za nami...Reszta czasu minęła nam na rozmowie typu jak się poznaliśmy, ile jesteśmy razem i inne.
- Dobra kotek, ja muszę się już zbierać na trening, wrócę za kółka godzin. A ty dziś nie idziesz?
- Mam wolne!
- Takiej to dobrze, a może chcę pan razem z Wojtkiem ze mną?
- A nie będzie to problem?
- Żaden. To co idziemy? - uśmiechnął się.
- Ej Wojtuń ! Zrób sobie z chłopakami zdjęcia to ci może fejm wzrośnie, bo tyle co ja nie dasz rady nigdy mieć! Na instagrama wrzucisz! - krzyknęłam do brata, który był już w korytarzu.
- A idź ty mendo...
- To my zrobimy może obiad, a potem wyjdziemy na zakupy, albo spacer. - zaproponowała Oli.
Mężczyźni wyszli, a my udałyśmy się do kuchni w celu przygotowania posiłku. Wybór padł na makaron ze szpinakiem. Wypuściłam Stanleya na dwór i skończyłam przygotowywać posiłek z moją przyjaciółką i rodzicielką. Zadzwoniłam do Wojtka i kazałam przekazać Mario, że wszyscy spotkamy się w dotmundzkiej galerii. Pojechałyśmy tam Beniem i zaczęłyśmy szał
zakupowy. Takim właśnie sposobem z moich ulubionych sklepów wyszłam z 3 parami spodni, butami, 2 bluzkami i sukienką, Któreś z tych ubrań przyda mi się podczas Świąt. Siedziałyśmy właśnie w kawiarni jedząc deser, gdy dołączyli do nas nasi mężczyźni. Rodzice stwierdzili, że pójdą jeszcze do jednego sklepu i zostawili nas samych. To brzmi tak śmiesznie jakbyśmy nadal byli tacy młodzi.. Chłopaki opowiedzieli co było na treningu, braciszek pokazał mi zdjęcia, które cyknął sobie z drużyną.
- No to jutro pójdziemy sobie na meczyk. - zaproponowałam.
- To świetnie!
- Eej.. Oli, a pamiętasz jak grałyśmy w plażówkę?
- Nie wiesz. Nie pamiętam jak to jest być mistrzynią Europy i Świata do lat 18...
- To ty też grałaś? - zdziwił się Mario.
- Tak. Tylko przez kontuzję po ostatnich mistrzostwach przerwałam i niestety nie mogłam wrócić. No i takim to sposobem jestem teraz studentką medycyny. - wyjaśniła.
- A długo się znacie?
- My to od dzieciństwa. Nasi rodzice się przyjaźnią. No i w sumie takim sposobem gołąbeczki są razem. Tylko wiesz, on zarywał do niej już w 3 gimnazjum, ona go zlewała, potem grał w Spale, a my dwie w Sosnowcu to zaczęli za sobą tęsknić. Jak wrócił to grał wtedy w BBTS i Oli też tam wtedy grała, a ja w Sopocie. Rok później Wojtek grał w Austrii to ona w Łodzi studiowała i ja też wtedy tam przeszłam. No i widzisz taki happy - endzik z tego wyszedł.
- No to już znam całą waszą historię, a twoje kluby obczaiłem na wikipedii. - zaśmiał się.
- Brawo Marian..
W tym samym czasie wrócili do nas rodzice. Spędzili u mnie jeszcze 3 dni i musieli wracać.. Na szczęście zobaczymy się w Boże Narodzenie.

*Lena*

Po zakończonym meczu 3:1 pojechali na jakąś konferencję. Po konferencji poszliśmy do hotelu zacząć się pakować, by wrócić do Dortmundu.
-Marco, spakowałeś się już?!
-Jeszcze tylko żel i te duperele.
-No okej, ale pośpiesz się, bo reszta już czeka przy recepcji.
-Luzik!
Czekając na niego zadzwoniłam do brata.
-No hej braciszku!- przywitałam się, gdy usłyszałam dźwięk odebranej słuchawki.
-No cześć siostra.
-Jak tam w tej Polsce? - zaczęłam rozmowę.
-A no wiesz jak to zimą pada śnieg...
-Geniusz! - powiedziałam sarkastycznie i zaczęliśmy się śmiać.
-Ja to wiem!
-A co tam u rodziców?- zapytałam.
No wiesz... Tata coś tam lekko choruje, ale zobaczymy jak będzie dalej, ale proszę, bądź spokojna, ok?
-Postaram się, ale jeżeli jego stan zdrowia się pogorszy od razu masz do mnie zadzwonić!
-Oczywiście, że od razu zadzwonię- zapewniał mnie.
-No ja myślę, a teraz muszę już kończyć, bo Marco skończył się pakować i musimy wyjeżdżać.
-No okej, w razie czego będę dzwonić. Trzymaj się mała! I pozdrów ode mnie Reusa, buziaki pa!
-Ty też się trzymaj i ucałuj ode mnie rodziców. Do następnego! - pożegnałam się i rozłączyłam.
Po zakończonej rozmowie pozdrowiłam Marco i zeszliśmy na dół do reszty.
Jak zwykle musieli  coś odwalać, bo co to u nich za dzień bez odpałów? Pierre podrywał recepcionistkę, a Marcel ganiał Kevina, bo ten zabrał mu czapkę.
-No Kevin, idioto oddaj mi tą czapkę do jasnej cholery!- zaczął biec w naszą stronę
-Lena, Marco zabierzcie mu ją!
W mgnieniu oka przebiegł nam przed nosem.
-Ups, niestety nie zdążyliśmy. Dawaj Marcel, dasz radę! -dopingowaliśmy go.
Nagle Marcel wskoczył na plecy Kevinowi i oboje przewrócili się na podłogę. Natychmiastowo wszyscy wpadli w nieopanowany śmiech.
-Ej, Złotowłosa przez ciebie będę miał pełno siniaków! Zapłacisz mi za to!- groził Kevin Marcelowi.
-Wyluzuj, one zejdą, a za złotowłosą oberwiesz!
Mieliśmy coraz mniej czasu, więc podeszłam ich rozdzielić.
-Wstawać i ruszać te zady do autobusu, bo wszyscy już czekają! - zaczęłam ich popędzać.
Podnieśli się i w końcu mogliśmy dołączyć do ekipy. Przed nami długa droga... Boję się co oni wymyślą...

*Marco*

Dziś są Mikołajki. Miałem zamiar gdzieś zabrać Lene, więc postanowiłem do niej zadzwonić. Niestety po wielu próbach nie odebrała, dlatego zabrałem potrzebne rzeczy i pojechałem zobaczyć co u niej. Zapukałem do drzwi, ale nikt nie otwierał Słyszałem dźwięki głośnej muzyki. Nacisnęłem na klamkę i wszedłem do środka. Na środku pokoju zobaczyłem tańczącą Lene. Wyglądało to komicznie, a zarazem seksownie. Stałem tak chyba z 10 minut, aż w końcu Lena na mnie wpadła. Od razu wyłączyła pilotem muzykę.
-Marco, co ty tu robisz? Długo tak stoisz?- zdawała masę pytań.
Na jej twarzy dostrzegłem rumieńca. Tak słodko wyglądała.
-Może byś się przywitała co?- zacząłem się śmiać.
Dała mi soczystego buziaka.
-A teraz mów jak długo tu stałeś?
-No z jakieś 10  minut będzie...
-Boże... Dobra idź do kuchni i zrób coś do picia, a ja pójdę się ogarnąć.
- Sama jesteś? 
- Tak Marian zabrał Sarkę na sanki.
- Soł romantiko. 
- Nie śmiej się z nich, to słodkie.
Odprowadziłem ją wzrokiem, a później wszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki sok pomarańczowy. Po chwili przyszła Lena. Podałem jej sok i usiedliśmy w salonie.
-Dzięki. Po co przyszedłeś?
-Dziś są mikołajki i miałem nadzieję, że Cię gdzieś wyciągnę. Zgadzasz się?
-No ok, a powiesz gdzie? - zaczęła marudzić, żebym jej powiedział.
-Nie! To ma być niespodzianka, a teraz ubieraj się i jedziemy.
Po drodze oczywiście nie obeszło się bez pytań... to cała Lena, bardzo ciekawska.
Po krótkim czasie dojechaliśmy na miejsce. Zabrałem ją do palmiarnii.
-Cii, nic nie mów. -poprosiłem ją, żeby milczała.
Weszliśmy do środka. Zaprowadzilem ją w przygotowane przeze mnie miejsce.
-Możesz się odezwać- uśmiechnąłem się.
-Zatkało mnie! Pięknie tu jest.
Po tych słowach dostałem buziaka w policzek. Zasiedliśmy do ładnie nakrytego stołu i zaczęliśmy jeść. W tle towarzyszyła nam spokojna i nastrojowa muzyka. Tak spędziliśmy resztę dnia.

--------------
Dziś krócej, bo lecę się pakować i podbijam Costa Brava. 
Wiecie Pamiętniki z Wakacji i te sprawy :D 
No to skaczemy w przód :) Marian poznał rodziców Sarki.
Jeszcze jedno. 
Chciałabym serdecznie pozdrowić mojego ukochanego hejtera :* !
~Oliś! 


10 komentarzy:

  1. No prawdziwe "soł romantiko". Tylko nie chce slyszeć, ze cisza przed burza :P
    Cudny, cudny, cudny :*
    Weny życzę ;)
    Zapraszam do siebie http://marco-und-laura.blogspot.com/ <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaka słodycz! Na sanki z Mariankiem! Też chcę!
    Romantyczna kolacja z blondynem też może być :)
    Czekam na nn
    i zapraszam do siebie na nowego bloga: http://kochac-nie-znaczy-miec.blogspot.com/

    Buziaki:**

    OdpowiedzUsuń
  3. O Boże ale ekstra! pisz dalej! Chcę już następny;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! Już nie mogę doczekać się następnego :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. No wiec jestem...xd
    Rozdział jest wspaniały. Cały blog również. Przepraszam że dodaje kom. dopiero teraz ale pomimo iż czytałam rozdziały na bierząco nie chciało mi si komentować bo zawsze czytam z telefonu ;-)
    Uwielbiam Mario i Sarę są tacy słodcy. A Marianek to już wgl boski..... <3
    Marco i Lenka..... Romantyk Reus??
    Lubię to!!
    Czekam na nn rozdział. Dodawajcie szybciutko . <3
    Pozdrawiam ;-)
    PS Zapraszam na moje blogi :-*

    OdpowiedzUsuń
  6. Serdecznie zapraszam na ostatni rozdział mojej historii :)
    http://still-loving9.blogspot.com/
    Jeżeli możesz, pozostaw po sobie komentarz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. mega zajebisty, pisz dalej kobieto! ;p
    Gusiaa

    OdpowiedzUsuń
  8. Wspaniały!! <3 czekam z niecierpliwością na następny !! Olaa

    OdpowiedzUsuń
  9. Zapraszam na mojego nowego bloga http://pilkarsko-siatkarskie-story.blogspot.com/ :)

    OdpowiedzUsuń
  10. JAK ZAWSZE perfeckt :*
    Marianek i sanki...*.*
    Zostawiam go,bo mnie zabijesz i kto bedzie Tobie pisal blog o Kubusiu? :)
    Dobra koniec uzalania.Hmmm co jeszcze,a drogi hejterze pozdrawiam ;D

    OdpowiedzUsuń