sobota, 28 grudnia 2013

Rozdział 14

*Sara*

- Już jesteśmy.
- To ja was zostawiam. - stwierdził trener.
- Ale...
- Sara dasz radę.
- No dobrzee..

- Słuchamy cię. - powiedział Sven.
- Trudno mi to powiedzieć... wyjeżdżam...
- Nie !! Dlaczego?! - Mario, który był już bliski płaczu przerwał mi.
- Spokojnie... - przytuliłam go.- Na 4 tygodnie na Mistrzostwa Europy.
- Siatkówki? - wtrącił Piszczek.
- Tak kibicu. Wrócę. Dopiero za 1,5 tygodnia wyjeżdżam.
- A załatwisz mi autograf Winiarskiego? - nieśmiało poprosił Kuba.
- Od mojego przyjaciela zawsze. Nawet z dedykacją. - uśmiechnęłam się.
- Będziemy tęsknić. - powiedział Nuri.
- Ojjj.. Przecież jest Skype.
- No tak.. Ale to nie to samo.
- Wiem. Już dobrze?
- Tak. Chłopaki wracamy do treningu. - rozkazał Seba.
- A tego co nadal przytulasz, to jeszcze nie zostawiaj. On się zaraz poryczy. Weź go na rozmowę. - powiedział mi na ucho po polsku Kuba.
- Okej. Mario chodź.
- Gdzie? - wyszeptał.
- Do gabinetu. Porozmawiamy... - pociągnęłam go za sobą za rękę.
 - Mhm...
***
- Dlaczego to robisz?
- Co?
- No zostawiasz mnie.. to znaczy nas.
- Nie zostawiam, wrócę.
- Tyle dobrego. Będziesz dzwonić codziennie!
- Nawet 2 razy dziennie, obiecuję!

Przytulił mnie. Znowu nasze usta dzieliły milimetry... Znowu się pocałowaliśmy. Znowu nikt z nas nie chciał tego przerwać... Cholera! Mi się to podobało. Przytulił mnie, a ja wtuliłam się w jego tors. "Będę tęsknił" wyszeptał... A mi poleciały łzy. Kurde.. Mi na nim zależy...

Tymczasem na murawie...

- Ej!! Patrzcie tam! - krzyknął Nuri.
- Przecież to gabinet Sary! - stwierdził Marco.
- Tak, a co tam widzisz inteligencie? - zapytał Kuba.
- Ktoś tam się całuje!
- Brawo.. A kto to może być? - drążył Kevin.
- SARA I MARIO !!!
- Brawo Scherlocku.
- Czekajcie, ale oni nie są razem!.. - powiedziała Lena
- Właśnie.. Mniejsza o to, pięknie razem wyglądają prawda? - rozczulił się Piszczek.
- Nooo.. - przytaknął Mats, a po chwili wszyscy obecni wycierali wyimaginowane łzy z oczu.
- Dobra chłopaki. Dajcie im chwilę spokoju. Do treningu ! - rozkazał trener.
- Ale... Okeeej...
-------


Tydzień minął mi na spędzaniu go w towarzystwie całej Borussi. Stoję właśnie na Dortmundzkim lotnisku oczekując na samolot do Łodzi.


- Trzymaj się. - mówiła ze szklanymi oczami Lena.
- Na razie. Dzwoń codziennie!
- Masz to jak w banku. - uśmiechnęła się przez łzy - Ten miesiąc bez Ciebie to jak wieczność dla mnie.

Pożegnałam się z Leną i całą drużyną. Został jeszcze Mario. Stał z tyłu sam ze smutną miną. Podeszłam do niego.

- Nie płacz, bo ja zacznę jeszcze bardziej.
- Kiedy ja nie mogę. - mówił przez łzy.
- To tylko miesiąc... Wrócę to wszystko nadrobimy. Uśmiechnij się. - poprosiłam go.
- Zanim wyjedziesz chciałbym ci coś dać. - podał mi paczkę.
- Ciekawe co to?
- Słuchaj teraz dokładnie... Kiedy będziesz bardzo tęsknić otwórz ten prezent. Nie wcześniej, rozumiesz?
- Ale kiedy ja już tęsknię.
- Hmmm... Nie ma tego dobrego. Jak zatęsknisz bardzo, ale w Polsce. Nie otworzysz jej teraz. - zaśmiał się.
- Okeeej... To do zobaczenia. Będę dzwonić codziennie. - rozejrzałam się czy nikt na nas nie patrzy, Wszyscy są zajęci rozmową. Dałam mu szybkiego całusa w usta.
- Będę tęsknić. - wyszeptał przytulając mnie.
- Dobra! Chodźcie robimy zbiorowego misia! - krzyknął Kuba, po czym wszyscy się na nas rzucili.
- Okej.. To ja już muszę się zbierać. Paa .
- Pa !!!
- No to nadchodzę Polsko. - wyszeptałam wchodząc na pokład samolotu
-------
Lot minął mi szybko. Na lotnisku w Łodzi czekał na mnie już mój braciszek.
- Hej mała! Pięknie wyglądasz! Ile ja cię nie widziałem! Tęskniłem! Chodź tu przytul mnie ! - krzyknął z odległości prawie 200 m, a po chwili tonęłam w jego uścisku.
- Cześć Wojtuś. Minęły niecałe 2 miesiące od mojego wyjazdu.
- Oj taam.. nie czepiaj się. Jedziemy do Spały !!
- Okej.

Po 2 godzinach byliśmy już na miejscu. Od razu w progu przywitali nas siatkarze, którzy się na mnie rzucili.
- Hej Spała, hej Spała wioska nie mała, zrobi z ciebie siatkarza ideałaaa!!! - śpiewali Piter i Kubiak.
- SARAAA !! Ale wyładniałaś! Comon Beejbe ! - krzyknął Winiar,
- Eeee bez przesady..
- Ale trzeba przyznać, że Sara i Lena to były najładniejsze w Skrze. - powiedział Zator.
- Sarcia jak ja cię dawno nie widziałem!! No chodź tu ! Iwona pyta się kiedy nas odwiedzisz. - powiedział Igła.
- Tęskniłam za wami!
- My jeszcze bardziej.
- Musicie przyjechać kiedyś do mnie i do Leny.
- Właśnie o tym myśleliśmy, pożyjemy, zobaczymy, spodziewajcie się nas. - "ostrzegł" mnie Wrona.
- Czekam z niecierpliwością. Poznacie piłkarzy BVB. Dobra muszę iść do Andrei. - szłam w stronę pokoju trenera, a siatkarze za mną.
- Eeeej, Sara coś zgubiłaś! - krzyknął mój brat.
- Cooo? Aaaa... nie zauważyłam. Dzięki.
- Spoczko, aaa co to?
- Eeeee.. Preezent..
- Od?
- Nooo.. Od.. Mario.. - zawstydziłam się.
- Uuuu Sara ma chłopaka!! Sara ma chłopaka!! - drażnił się ze mną Kubiak.
- Zdradzasz mnie?! - krzyknął Nowakowski.
- On nie jest moim chłopakiem!
- Niee wcaleee.. - kontynuował Kurek.

- No, bo nie ! To tylko przyjaciel..
- Tsss.. Zadzwonię do Leny i się dowiemy !- powiedział pewnie Wrona.
- A może frytki do tego?...
- Nie dziękuję..
- Ale wiesz jak to zawsze bywa. Najpierw przyjaciel, później chłopak, narzeczony itd. Ze mną i Natalią też tak było, Winiar miał tak z Dagą o i jeszcze Kuba z Agą ... - Kurek wymieniałby dalej, ale mu przerwałam.

- Pfff.. Nie ! Aaaa... LENA kręci z Marco!
- Co! Moja siostra ma chłopaka?
- JESZCZE nie... Ale każdy widzi, że ich do siebie ciągnie.
- Hahah.. Wrona zazdrosny o siostrę? - zaśmiał się Jarosz.
- Może troszkę..
- Dobra, dobra my tu gadu-gadu a ja muszę iść do Andrei.
- Okej. Czekamy na hali. - Zapukałam do pokoju trenera.
- Ooo Sara już jesteś. - uśmiechnął się.
- Tak. Dzień dobry.
- Cześć. Z chłopakami i sztabem się znasz?
- Tak.
- To świetnie. Tu masz reprezentacyjne ubrania, klucz do pokoju, o a tu masz umowę, potrzebne dokumenty masz w pokoju.
- Dobrze dziękuję.
- To wszystko. Idziemy na halę?
- Oczywiście.
Weszliśmy na halę, gdzie asystent trenera - Andrea Gardini prowadził trening.
- Nadal nie możesz grać?
- Niestety, już po rehabilitacji, może niedługo się uda. W sumie spróbowałabym chętnie, aleee.. Wojtek mi na pewno nie pozwoli. 
- O niego się nie martw.
- Dobrze, pożyjemy zobaczymy. Może będziesz sędziować?
- Z wielką przyjemnością.. Chłopaki szybko na dwie drużyny. Ja sędziuję. Uuu nawet mam taki fajny czerwony gwizdek!
- Noooo okeeej.
Zaczęli grę. Było wiele śmiechu i oczywiście kłótni z sędzią. No bo taki sobie Bartman przyjdzie, a po drugiej stronie siatki będzie stał taki Kubiak, który się nie zgadza, że był aut.
- Te Zbychiał!! (Zbigniew i Michał. Najlepsi przyjaciele.) Spokój.
- No ale pani sędzio tu nie było autu. - próbował mi wmówić Bartman.
- Tu idioto aut był! - kłócił się Michał.
- No tam obok Igły to pole było.
- No pani sędzio tu nie było!
- Spokój. Gdzie ty tu pole widziałeś Zbyszek? Przecież w aut zaatakowałeś!
- Nie.
- Tak!
- Nie !
- Tak. Chcesz kartkę za kłótnię z sędzią? 

- Nie...
- To do gry! Punkt dla drużyny Igły i Kubiaka.- nagle zadzwonił mój telefon..


Tymczasem w Dortmundzie u usychającego z tęsknoty "przyjaciela"...


No i wyjechała... Ehhh.. Smutno mi jakoś. Wprawdzie jest drużyna, Marco, moi bracia, ale to nie jest to samo.. Tęsknię za nią, a minęło tylko kilka godzin. Zadzwonię do niej... Wziąłem telefon i wybrałem numer do mojej przyjaciółki.. Bo to jest moja przyjaciółka.. Bardzo bliska... Kurde Mario! Chyba się zakochałeś.. 

- Mario !!
- Sarka !! Tęsknię. Jak tam? Wszystko dobrze?
- Tak. Nie musisz się martwić. Całą reprezentacja się mną opiekuję. A ty nie powinieneś być na treningu?
- Dopiero za godzinę. Marco ma wpaść. 
- Saraaa!! To twój Romeo dzwoni? - usłyszałem po drugiej strony, słowa te wypowiedziano po angielsku...
- Kto to?
- To Igła, to znaczy Krzysiek Ignaczak. Ten zwariowany Libero.
- Ten od tych filmów? Pozdrów go ode mnie. - zaśmiałem się.
- Igłaaa!! Masz pozdrowienia od Mario !
- Dzięki !! Też go pozdrów.. a nie czekaj.. Piter mówi żebyś pozdrowiła go od całej reprezentacji.
- Dobrze więc masz pozdrowienia od całej Reprezentacji Mężczyzn w Piłce Siatkowej. 
- Cieszę się, muszą być bardzo sympatyczni.
- Bo są. 
- Saraa...
- Tak?
- Kiedy wracasz?
- Za 3 tygodnie i 6 dni. - zaśmiała się. Usłyszałem dzwonek do drzwi...
- Przepraszam, ale Marco już przyszedł.
- Okeeej. Pozdrów wszystkich. Paa.
- Dobrze. Pa.

- Siemka Marco.
- No cześć stary, jedziemy? 
- Tak, chodź. 
Weszliśmy do samochodu. Zagadałem się z Marco.. O czym rozmawialiśmy? Noo .. O Sarze.. Nie zauważyłem na drodze psa. Ominąłem go, ale co było dalej to już nie pamiętam...
                                             ------------
Taka dramatyczna końcówka.. No to nie zabijcie nas. :)
Chciałybyśmy życzyć Wam udanego Sylwestra.
Żeby ten 2014 rok przyniósł nam wiele
radosnych emocji sportowych i prywatnych. 
Do zobaczenia już w styczniu!



Ej no Lewy nie fochaj się :D





wtorek, 24 grudnia 2013

Rozdział 13

*Sara*

Siedziałam w gabinecie uzupełniając jakieś dokumenty, gdy zadzwonił mój telefon...

- Dzień dobry. - Przywitał się ktoś po angielsku. - Z tej strony Andrea Anastasi. - co Andrea? co on może chcieć ode mnie?
- Dzień dobry, Sara Włodarczyk.
- Dzwonię z propozycją zastąpienia naszego reprezentacyjnego psychologa na czas Mistrzostw Europy. Nasz poprzedni , jakby to powiedzieć... Lekko załamał się po nieudanej Lidze Światowej 2013 i Igrzyskach Olimpijskich.
- Rozumiem, nie ukrywam ta propozycja jest dla mnie korzystna, lecz nie wiem co z moją obecną pracą.
- Możliwy jest urlop reprezentacyjny. Myślę, że w klubie nie będzie z tym problemów.
- Ile będzie to trwać?
- Od 12 - 30 września jeśli się uda wejść na podium. 12-19 to okres przygotowawczy w Spale.
- Może mi pan dać chwilę na zastanowienie?
- Oczywiście, czekam na odpowiedź.
- Dziękuję. Do widzenia.

Wyszłam z gabinetu kierując się na murawę, by powiadomić o tej propozycji Jujrgena.

- Dzień dobry.
- Cześć Sara.
- Ma pan chwilę.
- Oczywiście, ale poczekaj.. Chłopaaki!! Gracie meczyk! Kuba i Nuri wybieracie.
- Trenerze, ja chciałem być z Kubą w jednej drużynie..
- Trudno. Dawać!
- Goetze nie obijaj się ! - krzyknęłam widząc jak razem z Piszczem coś kombinowali.
- Tak jest !
- No to zamieniam się w słuch. - trener zwrócił się do mnie.
- Dostałam propozycję zastąpienia psychologa w reprezentacji siatkówki. Potrzebowałabym 4 tygodniowego urlopu reprezentacyjnego.
- Mhm.. Od kiedy?
- 12-30 września.
- Myślę, że nie ma problemu.
- Naprawdę?
- Tak. Bardziej przydasz się siatkarzom. -uśmiechnął się.
- Dziękuję.

Wróciłam do gabinetu i zadzwoniłam do Andrei.

- Dzień dobry.
- Witam, zdecydowała się pani?
- Tak, Zgadzam się.
- Dziękuję bardzo. Przyjedzie pani 12 do Spały i tam podpiszemy tam wszystko.
- Dobrze.

Uzgodniliśmy jeszcze resztę rzeczy. Lena pojechała razem z Marco kupić samochód, więc wróciłam do domu.
Weszłam na facebooka. Wstawiłam na swojego fanpage zdjęcie z Mario zrobione podczas wczorajszego wypadu jak jemy razem wielką watę cukrową. Z podpisem: 

" Powrót do dzieciństwa.
Dziękuję za wczorajszy dzień
."

Od razu dostaliśmy ponad 4 tys. like. Cieszę się, że nadal mam tyle fanów. Postanowiłam obejrzeć jakiś film. Wzięłam z szafki nutellę i jakieś ciastka. Dupa rośnie... Trudno. Wybrałam "Narzeczony mimo woli" z Sandrą Bullock. Uwielbiam tą aktorkę. Pod koniec filmu do domu weszła Lena. 

- Hej, hej! Jak tam wybór samochodu?
- Bardzo dobrze. Jutro zostanie mi dostarczone. - pokazał mi zdjęcie Porsche na telefonie. 
- Pffff... Mój Benio jest lepszy! 
- Co u ciebie?
- Właśnie.... Wyjeżdżam na 4 tygodnie. Dostałam propozycję zostać psychologiem siatkarzy na ME. 
- To twoje marzenie. Świetnie.
- Wiem. 
- Jak powiesz to chłopakom?
- Na następnym treningu. Przecież nie wyjeżdżam na nie wiadomo ile tylko na miesiąc. Dacie sobie radę. Podbudujesz ich trochę. Jurgen już wie dostaję urlop na ten czas. 
- Okeej. 
-------
Nie mogłam spać więc obudziłam się  o 7:30. Był piękny, słoneczny dzień. Ubrałam się i zeszłam na dół, zjeść śniadanie. Dzisiaj muszę powiedzieć chłopakom o moim wyjeździe. Do pracy mam na 10 więc jest jeszcze czas. Wyszłam na taras pooddychać świeżym powietrzem. Nie zauważyłam jak Lena wchodzi.
-Hej.-ziewnęła- A Ty co taki ranny ptaszek ?
-Nie mogłam spać.-odpowiedziałam.
-Jest już 8, mamy 2 godziny. Co robimy ?
-Nie wiem... Ale po pracy możemy iść na zakupy. Co Ty na to ?
-O ! Świetny pomysł !
-Wiem , bo mój - chwaliłam się.
-Tak, tak. Chodź do domu zobaczymy co w telewizji.
Włączyłyśmy jakiś kanał gdzie mówili o tym psychologu co zrezygnował.  Zbytnio mnie to nie interesowało więc przełączyłam.
-Może pójdziemy wcześniej ? - zapytała mnie Lena.
-Hmmm.. OK tylko do końca się ogarnę.


*Lena*

Obudziłam się i zeszłam na dół. Nigdzie nie widziałam Sary więc wyszłam zobaczyć na taras. Okazało się, że tam była moja "zguba". Nie miałyśmy co robić dlatego poszłyśmy zobaczyć co w telewizji. Nie było nic ciekawego. Zaproponowałam wczesne wyjście na SIP. Poszłam się ogarnąć. Ubrałam się , uczesałam i zrobiłam makijaż. Byłam gotowa do wyjścia. na dole czekała już na mnie Sara.
-No to chodźmy. - powiedziała.
-Ok ale jedziemy moim samochodem, muszę go wypróbować.
-Ok,ok chodź już.
Wyszłyśmy z domu i ruszyłyśmy w stronę SIP.



*Sara*
Weszłyśmy na murawę, gdzie siedział już trener.
-Dzień Dobry. -przywitałyśmy się.
-Witam.
-Mogłabym powiedzieć dzisiaj chłopakom, że wyjeżdżam na jakiś czas do Polski ?
-Pewnie. Zaraz powinni przyjść- uśmiechnął się.
-O ! Idą ! - oznajmiła Lena.
-Chłopaki do mnie !-zawołał trener- Sara ma wam coś do powiedzenia. 
--------------------
Jak chłopcy przyjmą wiadomość o wyjeździe Sary?
Kto będzie tęsknił najbardziej?
-----------
Wesołych, spokojnych i spędzonych
w miłym gronie rodzinnym Świąt.
Do zobaczenia w następnym rozdziale :*


Zimowy Kubuś <3



Świąteczni Piter i Kosa <333
Zgon na miejscu ^^ ~ Olii ;3



piątek, 20 grudnia 2013

Rozdział 12

*Sara*

Siedziałam w salonie oglądając jakieś durne niemieckie seriale, gdy przyszła Lena i oznajmiła mi, że wychodzi. Nudziło mi się strasznie. Po chwili zadzwonił mi telefon.

- Siemanko.
- No hej, co ty taki wesoły?
- Zabieram cię na wycieczkę. Nie przyjmuję sprzeciwu.
- Nawet go nie ma.
- To świetnie! Teraz otwórz mi drzwi.
- Co?
- No otwórz mi.
- Okeeej...

Podeszłam do drzwi i wykonałam jego prośbę. Zastałam tam Mario trzymającego bukiet żółtych tulipanów.

- Proszę, to dla ciebie.
- Dziękuję są piękne.
- Ubieram się wychodzimy.
- Zdradzisz mi gdzie?
- Nie, ale ubierz się wygodnie.

- Może być tak?
- Idealnie.

- Daleko to jeszcze?
- Nie, jakieś 10 minut drogi.
- Mhm...

Droga minęła nam szybko. Zdziwiłam się, gdy dojechaliśmy do.... WESOŁEGO MIASTECZKA!!!!

- No to wysiadaj.
- Serio? Uwielbiam takie miejsca!
- Ja też. To gdzie idziemy?
- TAM !!! - wskazałam na jedną z największych kolejek górskich.
- Okeeej !!! - odpowiedział z entuzjazmem.

Bawiliśmy się tak jeszcze 3 godziny, byliśmy na prawie wszystkich kolejkach, a nawet Mario wygrał dla mnie takiego słodkiego misia. Wszystko się kiedyś kończy NIESTETY...
Idąc do samochodu potknęłam się oczywiście tylko ja tak potrafię... Mario w ostatniej chwili złapał mnie w pasie i obrócił. Przez chwilę wpatrywaliśmy się w siebie. On ma takie piękne czekoladowe oczy... Nie zauważyłam nawet kiedy nasze usta się złączyły. Trwaliśmy tak dłuższą chwilę, oderwaliśmy się od siebie dopiero, gdy zabrakło nam powietrza. Spojrzałam w jego oczy. Były takie radosne, szczęśliwe... Nic nie mówiliśmy tylko się do siebie uśmiechnęliśmy.

- Wracamy? Jest już późno.
- Tak.

Otworzył mi drzwi od samochodu jak dżentelmen. Odwiózł mnie do domu, zaprosiłam do do środka. Wchodząc zauważyliśmy, że jest strasznie cicho...

- Ej, Saraa?
- Tak?
- Leny nie ma?
- Właśnie miała być. Chodź sprawdzimy.

Weszliśmy do sypialni, zastaliśmy tak widok, który nas rozczulił. Mianowicie, Lena spała wtulona w Marco.

- Słodkie, no nie?
- Bardzo. Dawaj aparat. - wykonał moją prośbę i po chwili pstrykał zdjęcia.
- Czekaj jeszcze telefonem.
- Okej.
- Dobrze nie przeszkadzajmy im, chodź. - pociągnęłam go za rękę.
- Film?
- Tak.

Mario wybrał komedię, przy której usmialismy się do łez.

- Będę się już zbierał.
- Musisz?
- Niestety... Jutro mam trening. A ty do pracy.
- Racja... To do zobaczenia. - przytuliłam go, a on pocałował mnie w czoło.
- Dobranoc.


*Lena*

Obudziłam się w objęciach Marco. Chciałam wstać tak żeby go nie obudzić, ale nie udało mi się.

- Cześć. - uśmiechnęłam się.
- Hej. Jak się spało?
- Genialnie.
- To co, wstajemy na śniadanie, a później na stadion.
- Okej... Tylko zajrzę jeszcze do Sary.

Poszłam do sypialni przyjaciółki, okazało się, że jeszcze smacznie spałą. No sorry, ale musi wstać do pracy.

- SAAARAAA!! Wstawaj!
- Jeszcze.... chwilę... mamo..
- Nie jestem twoją matką. !
- Ojj... Wojtek nie marudź...
- Nie Wojtek... Musisz wstać, bo Mario czeka na dole na buziaka!!!

- Co?!! Gdzie? Jak? Kiedy? Już lecę !!!

Wybiegła z pokoju jak oparzona przewracając się na schodach.

- Kurr*aa !!  Co żeś zrobiła?!!

Nic nie odpowiedziałam, bo razem z Marco pokładałam się ze śmiechu.

- Ej, to nie jest śmieszne! Będę mieć siniaka na łydce..
- Uwierz mi jest . - Marco zaśmiał się.
- Dobra leć się szykować i jedziemy.
- Nie odzywam się do was... - wyszła.

Sara się focha.. Nie jest dobrze.. Przejdzie jej. Oby! Wkurzona Sara to nie Sara...
Poprosiłam Marco żeby zrobił śniadanie, a ja pójdę się wyszykować. Włosy spięłam w nieogarniętego koka. Zrobiłam lekki makijaż i zeszłam na dół.

- Śniadanie gotowe.
- Mmmm. Wygląda pysznie.
- Zawołaj Sarę.
- Aha tak. SARA!! Śniadanie !
- Jestem... - aha okej nadal ma focha.
- Łoooo... A co ty tak się wystroiłaś??
- Nooo, ładnie! - powiedział Marco.
- Tak jakoś...
- Pewnie dla Mario, co? - wyszczerzył się Reus.
- Tak sobie wmawiaj, daleko zajdziesz ...

Zasiedliśmy do śniadania. Po posiłku wyszliśmy z domu. Postanowiliśmy się przejść z buta. Tak ekologicznie.

- Sara....
- Tak?
- No ale powiedz, podoba ci się Mario? - zapytał Marco.
- Wiesz przystojny jest. To trzeba przyznać. Ale to TYLKO mój przyjaciel.
- Ale widać, że ci się podoba!- wtrąciłam się.
- Ojj. Żebym ja ci zaraz nie powiedziała kto ci się podoba! Ale tak to wygląda?
- Nooo.. Przecież my wiemy, że do siebie pasujecie, no nie Lena?
- Taaak !
- Dobra. Koniec. To jest przyjaciel. A ty wiesz, że mamy taki pokój potocznie zwany sypialnią gościnną? - zapytała a on spalił buraka i do końca drogi się nie odzywał. Tak słodko się speszył.

Nawet nie zauważyliśmy kiedy doszliśmy na stadion.

- Dobra to ja idę do szatni, a wy no tam gdzie chcecie. Do później.
- Marco czekaj, mam pytanie.
- Słucham.
- Poszedłbyś dziś ze mną wybrać samochód?
- Oczywiście nie ma sprawy.
- Okej. To pa !

Poszłam do Sary, która już siedziała w gabinecie i rozmawiała z kimś po angielsku przez telefon... Gestem ręki pokazałam jej, że idę na murawę. Spotkałam tam trenera.

- Witam. - przywitał się.
- Dzień dobry. Gdzie są te dzieci?
- O właśnie idą.
- To ja stanę gdzieś obok i zajmę się swoją pracą.
- Dobrze do zobaczenia.

Zaczęłam robić zdjęcia. Po skończeniu pracy. Wyszłam przed stadion, aby poczekać tam na Reusa.

- Hej, gotowa?
- Pewnie, chodźmy.

Wsiedliśmy do jego samochodu i pojechaliśmy do salonu.

- Jakie byś chciała?
- Myślała o Porsche..
- Dobry wybór. Może tamte?
- Nie, jakby to powiedziała Sara. Kolorek nie jest fajny, a spać w nim nie będzie wygodnie.
- A te?
- Ooo! Te będzie idealne!
- Nawet lepsze od mojego. - posmutniał.
- Oj nie przesadzaj. - dałam mu buziaka w polik.
- Czyli jednak to...
- TAK! Idziemy do sprzedawcy.

Wypełniłam wszystkie formalności, auto zostanie mi dostarczone jutro.
-----------



Taki słodki zacieesz <333
Jesteśmy po Wigilii klasowej. Było świetnie! <3
Pozdrowionka i miłych przygotowań do Świąt :* ~ Oliii


wtorek, 17 grudnia 2013

Rozdział 11

*Sara*

Postanowiliśmy dłużej nie leniuchować. Ubraliśmy się i zeszliśmy na dół, gdzie wszyscy już nie spali.
-Lenaaaaa !!! Przynieś wodę i leki na kaca !- jęczeli piłkarze.
-Taaaa... Jak zawsze wszystko ja. Na przyszłość się tak nie schlejcie. Macie szczęście, że mam dobre serce i wam to przyniosę. Co Wy byście beze mnie zrobili? 
-Kochamy Cię ! - odpowiedzieli chórem.
-Tak, tak miło mi.
-Łeb mi pęka! Ostro się wczoraj działo. -powiedziałam.
-Nooo...- zgodzili się ze mną inni.
-Dobra ludzie ! Trzeba ogarnąć ten syf ! - Lena wydarła się na nas.
-Ciszej!.. - jęczał Kubuś.
-Nie marudź tylko do roboty!
Zabraliśmy się wszyscy do sprzątania. Było przy tym dużo śmiechu. Mario, Sara i Marco dali koncert śpiewając do miotły. Inni tańczyli w rytm muzyki, bo co to za sprzątanie bez podkładu ? 

*Lena*

Graliśmy wczoraj w butelkę. Dostałam zadanie żeby pocałować Marco. Z początku nie zgodziłam się, ale pomyślałam "co mi tam". Nie spodziewałam się tego, że będzie tak genialnie! On tak delikatnie i czule całuje.. Chyba się w nim zakochałam. Jestem ciekawa czy ten pocałunek coś dla niego znaczył... Ale chyba się nie dowiem, bynajmniej teraz. Byłam pełna energii, bo w przeciwieństwie do innych tak dużo nie wypiłam. Postanowiłam, że pójdę na halę poodbijać sobie piłką, poćwiczyć zagrywkę bo sama przecież nie pogram.
-Sarciu wychodzę na halę poćwiczyć trochę.
-Ok, zadzwonię jakby co.
Dałam jej buziaka i pożegnałam się z resztą towarzystwa. Droga na halę nie zajęła mi dług, bo tylko 20 minut. Przywitałam się z ochroniarzem, wzięłam klucz i poszłam do szatni. Wchodząc na halę zauważyłam, że nie będę sama. Grali w siatkówkę, więc postanowiłam podejść i się z nimi zapoznać, a przy okazji pograć. Jestem otwarta na nowe znajomości.
-Cześć ! Jestem Lena, a Wy ? 
-Siemka ! Ja jestem Weronika, to jest Paula, a to Antek.
-Miło mi poznać, mogę z wami pograć ?
-Pewnie ! Zapraszamy. -odezwał się Antek.
Podzieliliśmy się i zaczęliśmy grać. Musze przyznać, że jestem pod wrażeniem ich umiejętności.
-Ale dobrze gracie. Należycie do jakiegoś klubu ? 
-Kiedyś graliśmy w 2 ligowcu we Wrocławiu, ale wyjechaliśmy tutaj i teraz tylko rekreacyjnie.-wyjaśniła Weronika.
-My w Orlen Lidze w Bełchatowie. - uśmiechnęłam się. - przyjechałam tu z przyjaciółką Sarą, ale ona ma kontuzję. Następnym razem przyjdę z nią to Was zapoznam, a teraz spadam. 
-Poczekaj ! Sara Włodarczyk ta co ma kontuzję? A Ty to Lena Wrona? 
-Tak, cześć!
-Narka!
Poszłam się przebrać, a później do domu. Uznałam, że zajdę jeszcze do supermarketu. Po chwili uznałam, że to był błąd, bo spotkałam tam kogoś kogo nie chciałabym widzieć...
Spotkałam tam Oskara. Modliłam się, żeby mnie nie zauważył, ale na marne, bo właśnie szedł w moja stronę.
-Lena, cześć !
-Cześć. 
-Wiem, że nie chcesz ze mną gadać, ale chcę sprostować to co się ostatnio zdarzyło. 
-Ehhh... Mów.
-Wiem, że zauważył to ten Twój chłoptaś.
-On nie jest moim chłopakiem! - zarumieniłam się.
-Tak czy siak to widział. Nie chciałem popsuć relacji między wami. Ale tak wyszło. Przepraszam Cię bardzo. 
-Okej... Przeprosiny przyjęte, wybaczam Ci ale pod jednym warunkiem. 
-Jakim ?
-Zapomnimy o tym incydencie i nie będziesz mi wchodził w drogę ok?
-Ok. Będzie ciężko, ale dam radę.
-Teraz muszę już iść. Żegnaj. - zakończyłam naszą rozmowę.
-Na razie. 
Pochodziłam jeszcze między półkami i ruszyłam do kasy. Zapłaciłam  i w końcu mogłam iść do domu. Doszłam na miejsce. Okazało się, że Sary nie było. Zaczęłam szukać kluczy.
-Szlak ! Gdzie one są ?!
Już się wkurzyłam, ale po chwili je znalazłam. Weszłam do kuchni, odłożyłam reklamówki i zobaczyłam kartkę na stole. 
"WYSZŁAM Z MARIO, W RAZIE POTRZEBY DZWOŃ.
SARA ;***  " 

- Żadna nowość... - uśmiechnęłam się.
Nudziło mi się więc zadzwoniłam do Marco.
-Hej Marcuś, przyszedłbyś do mnie ? Bo bardzo mi się nudzi. 
-Pewnie, daj mi 20 minut. 
-Okej, czekam.
Czekałam, czekałam aż usłyszałam dzwonek do drzwi.
-O hej Marco. 
-No cześć mała. To co robimy ?
-Hmmm.. proponuję jakiś film. Idź coś wybierz, a ja przygotuję coś do jedzenia. Wzięłam czerwone wino, zrobiłam popcorn i do tego jakieś chipsy. 
-Tyłek mi urośnie, ale cii... - szczerzyłam się.
-Oj nie przesadzaj jesteś szczupła.
-Dziękuję. To co wybrałeś? 
-Może być "Harry Potter" ?
-Okej... Niech będzie.
Rozpoczęliśmy seans. Wino opróżniliśmy już całe. W połowie filmu zasnęłam nawet o tym nie wiedząc. Marco zaniósł mnie do sypialni. Położył się obok mnie wtulając się we mnie.
------

Taki Kubuś krejzol ;D Mario jeszcze w Dortmundzie <3 No to tak.
Aha i specjalny dedyk dla Kasi - proszę i nie krzycz więcej :D
~`Pozderki Oliii :)

sobota, 14 grudnia 2013

Rozdział 10



*Sara*
Jest 25 sierpnia, za 20 minut chłopaki grają mecz 1 kolejki Bundesligi z HSV. Siedzę na ławce razem z rezerwowymi piłkarzami i sztabem. Lena kawałek dalej od nas przygotowywała się do robienia zdjęć. Ja swoją pracę już wykonałam, bo musiałam ich przygotować psychicznie. Oczywiście z pełnym entuzjazmu nastawieniem trzymam kciuki i liczę na to, że BVB wygra. Jeszcze tylko 10 minut. Z nudów postanowiłam zobaczyć co u chłopaków. Stali już gotowi przed szatnią.

- Siemanko, jak tam?
- Okej.. Mam nadzieję, że wygramy. - odpowiedział kapitan zespołu.
- No to nie pozostaje mi nic innego tylko życzyć wam powodzenia.
- Przyda się ! - krzyknął Mats.
- Eeeej.. Saraaa .. Nie dasz mi jakiegoś buziaka? No wiesz, żebym jakiegoś gola strzelił.  - kiedy już odchodziłam podbiegł do mnie Goetze z minką smutnego pieska. 
- Hmm... No pewnie ! - cmoknęłam go w policzek. - Ale ten gol to ma być dla mnie!
- A dla kogo innego? - zaśmiał się. - Dobra wracam do reszty. Paa.
- Paa. 

Emocje są !!! 27 minuta !! Biegnie Goetze podaje do Reusa, a on prosto do bramki!! Szał na stadionie! Prowadzimy 1:0! Po 12 minutach widzę biegnącą w stronę pola karnego HSV klubową 10 czyli Mario!! Szybki drybling i sztrzał !! GOOOL!! Mamy 2:0 !! No dotrzymał słowa ! Okej.. koniec 1 połowy. 15 minut przerwy . Pobiegłam do szatni pszczółek. 

- BRAWO !! Oby tak dalej! 
- Dziękujemy. 
- Dobra nie przeszkadzam wam. Odpocznijcie wracam na murawę. Narka !
- Paaaa! - usłyszałam za sobą. 

Zaczynamy drugą połowę. Na razie wynik bez zmian, piłkarze Hamurga wzięli się do gry. 85 minuta !! Goetze podaje do Kuby. Ten wymija przeciwników i strzela... Piłka ląduje w bramce !!! 
Taaaak !! Borussia wygrywa ten mecz ! Czyli Mario dotrzymał obietnicy. 1 gol i 2 asysty. Jest co świętować ! Wyczuwam imprezkę i tak, jutro mamy wolne ;) Weszłam do szatni chłopców. 

- Gratuluję !
- Dziękujemy, to co u kogo party?
- U DZIEWCZYN ! - krzyknął Piszczu. 
- Okej....
- Nie martwcie się wszystko załatwimy. Mario i Marco wam pomogą.
- To co 20.00 ?
- Tak jest !

Wyszłam z szatni. Lena czekała już na mnie przy aucie. Udałyśmy się w stronę domu.
Wybiła godzina 19.00. Gotzeus właśnie przyszli. 

- Więcej tego się nie dało? - zapytałam. 
- Nie, alkohol przynoszą Nuri i Kuba. - uśmiechnął się Marco. 
- Dobra zanieś to do salonu tam Lena ci z tym pomoże. - na dźwięk imienia mojej przyjaciółki na jego twarzy pojawił się uśmiech. 
- Okej ! - powiedział z entuzjazmem Marco i wyszedł.
- Masz na myśli to co ja? - zapytał Mario.
- A gdyby tak.. Dzisiaj ich jakoś do siebie zbliżyć?
- Czytasz mi w myślach! 

Chłopcy pomogli nam wszystko poustawiać Punktualnie przyszli zawodnicy ze swoimi żonami i partnerkami. Między innymi Kuba z Agatą, Mats z Cathy, Łukasz z Ewą, Nuri z Tugbą, Mitchell i Rihannon, Mo i Lisa... 
Z WAG's poznałyśmy się na poprzednich imprezach. 


DJ Roman od razu puścił muzykę i wszyscy zaczęli tańczyć. Po godzinie wszyscy byli już po części nietrzeźwi 

- Zróbmy Karaoke! - rzucił Bender.
- Dobra, ale kto pierwszy? - zapytał Mario.
- Ty i Sara! - krzyknął Mitchell.
- Dobrze. 

Wybrali nam piosenkę. Weszliśmy na stół, czytaj : scenę.  Zaczęliśmy nasz "popis".

Mario: Move your body, out on the floor 
Put your troubles aside and start living 
Anybody, can’t let go, 
Throw away all your problems, cause right now it’s party time 
Girl don't feel outta place 
Coz I, I'm in love with this feelin’ now, now ahhhahh 
Hope that this will last a while, we should make it last a while 

Ja:  You like to drink? So do we 
Get my bottles, bring ‘um to me 
Hold your glasses up, people everywhere 
Now everybody put your hands in the air 

Razem : Yeah yeah yeah, Girl I wanna, yeah yeah yeah, 
I wanna see you tonight, oo yeah 
Yeah yeah yeah, Girl I gotta, yeah yeah yeah 
I gotta i gotta I wanna see you tonight 

Ja: Up in the moment, can't believe your so beautiful 
Feels like I'm in a dream 
Baby we’re going somewhere you’ve never been before 
So take my hand and come with me 

Mario: Girl dont' feel outta place 
Coz I, I'm in love with this feelin’ now, now ahhhahh 
Hope that this will last a while, we should make it last a while 


Zostaliśmy nagrodzeni burzą oklasków. 

- No no no nie wiedzieliśmy, że mamy tu takie talenty. 
- Ma się ten głos. 

Po nas śpiewali jeszcze Kuba i Piszczu, Nuri i Moritz, ale i tak system rozwalił Grosskreutz śpiewający Diamonds Rihanny ruszający w rytm biodrami.

- To teraz może butelka? - zapytał Lewandowski.
Wszyscy przystaliśmy na jego propozycje i usiedliśmy w kole. Robert w zamian za to, że wymyślił tą zabawę kręcił pierwszy. Wypadło na mnie.

- Zadanie.
- Zapytaj się sąsiada czy ma pożyczyć siekierę.
- Ale do tego ładnego? Chciałabym wspomnieć, że jest 1 w nocy....
- Ojj tam .. Tylko go tam nie podrywaj. Mario pójdzie z tobą.
- Okej...

Poszliśmy do sąsiada. Zapukałam do drzwi. Otworzył mi w samych spodenkach... Ale klata!!! Mrrr... Dobra Sara ogarnij.. 

- Eeee... Cześć.
- Siemka. Co ty tutaj robisz o 1 w nocy?
- No bo ja przyszłam, żeby spytać się czy nie masz pożyczyć siekiery. - zapytałam, a Mario skręcał się za mną ze śmiechu.
- Hahahah. Po co ci siekiera? Albo lepiej nie wnikam. Tak poczekaj mam. - po chwili przyniósł to o co prosiłam. - Proszę.
- Dziękuję. Do zobaczenia.
- Cześć.

Wracając wybuchnęliśmy z Goetze śmiechem. Weszliśmy do domu. Na nasz widok z siekierą wszyscy się śmiali. 

- Mam! Wiecie jak się spaliłam? On jest taki przystojny....
- Nie zakochaj się! - krzyknął Goetze.
- Zazdrosny?
- Może... 
- Awwww.. - podsumowali to chłopaki.
- Dobra, Sara kręć ! - wypadło na Lenę.
- Ooo Lenka..
- Boję się... Zadanie. - odparła niepewnie.
- Hmmm.. Pocałuj Marco!!
- Tak ! - poparł mnie Mario.
- Co?! - spytali w tym samym momencie i gdyby wzrok mógłby zabijać leżelibyśmy we dwoje trupem.
- Tak to dawaj !
- Gorzko, gorzko, gorzko!! - piłkarze darli się na cały dom.
- Dobra... Jak trzeba to trzeba..

Pocałowali się !! Awww !! Plan mój i Mario zaczyna działać !! Mrrr.. Tak ładnie razem wyglądają..  Dobra wracając do imprezy...

- Dobrze zaliczone kręć! - wypadło na Piszcza.
- No no Łukasz zaśpiewaj "My Słowianie" tańcząc na stole.
- Dobrze, a mogę z Kubą?
- Ależ proszę.
- A możemy męską wersję? - zapytał Błaszczu.
- Jeszcze lepiej !

- My Słowianie wiemy jak wódka na nas działa ! Zawsze zjemy wszystko to co mama w garach dała! To jest ta wzburzona krew...

Mieliśmy z tego niezły ubaw, bo próbowali oni naśladować taniec ziomków z teledysku.
Zabawa trwałą w najlepsze....

Rano obudziliśmy się w różnych miejscach.
Lewandowski spał przy stole czule obejmując butelkę po wódce oczywiście polskiej. Piszczu leżał za kanapą, a na nim Kuba. Mats i Marcel spali przytuleni na fotelu. Sven z głową w doniczce. Biedny Fikus Franek... Reszta w wielu równie dziwnych miejscach. 

Powoli otworzyłam oczy i od razu w oczy rzucił mi się Mario, który jedną ręką obejmował mnie w pasie. Od razu nasunęło mi się wiele myśli. Co on tu robi?..... Ahhh.. Już pamiętam ! Gdy powoli zaliczałam "zgona" Mario jak prawdziwy przyjaciel wziął mnie na ręce i zaniósł do góry. Widocznie zasnął razem ze mną.

- Dzień dobry.
- Hej. - Uśmiechnął się.
- Która godzina ?
- Po 14...
- A może tak jeszcze poleżeć? Inni pewnie jeszcze śpią...
- Czytasz mi w myślach..
------
Nie wiem jak wpadł mi pomysł na taką imprezę.
Podoba się? ~ Olii ;3

czwartek, 12 grudnia 2013

Rozdział 9

*Lena*

Spałam sobie smacznie, ale oczywiście ta ciota musiała mnie obudzić!
- POBUUUUDKA !!! 
- Daj mi jeszcze 10 min...
- Nie ma tego dobrego, ogarnij się i jedziemy na SIP.
- Spoko, daj mi chwilkę.
Poszłam wziąć kąpiel i resztę rzeczy. Postanowiłam, że ubiorę się w to. Zrobiłam lekki makijaż, a włosy zostawiłam rozpuszczone. W końcu zeszłam na dół gdzie czekała na mnie Sara.
- To co idziemy ? 
- Okej.
Ubrałyśmy buty i poszłyśmy do samochodu Sary. Oczywiście po drodze nie obyło się bez rozmowy, bo Sara szpieg musi wszystko wiedzieć...
- Nie boisz się, że wpadniesz na Reus'a ? 
- Nie. Podchodzę do tego lajtowo. Co ma być to będzie. - uśmiechnęłam się.
- I prawidłowo!
Zanim się spostrzegłam byłyśmy już na parkingu. Szłyśmy w kierunku gabinetu Sary w którym spędzałam czas razem z nią. Szlak ! Musiałam na niego wpaść.
- Cześć - przywitałam się.
- Cześć.. Słuchaj, musimy porozmawiać.
- Tak, to prawda.
- Masz czas po treningu? 
- Pewnie. 
- To jesteśmy umówieni ?- upewnił się.
- Tak. Przyjdź po mnie do gabinetu Sary.
- To super!- bosko się uśmiechnął.
Odwzajemniłam gest o rozeszliśmy się w swoje strony. Jezu jak ja kocham jego uśmiech! Takie słodkie dołeczki... Ahh... Dobra, ogarnij się!

*Marco*

Dużo myślałem o tym co widziałem i słuchałem tego co mówił Mario. Postanowiłem z nią pogadać i dowiedzieć się jak było naprawdę. Wchodząc na SIP wpadliśmy na siebie. To była najlepsza okazja na to, aby umówić się z nią i porozmawiać. Zapytałem prosto z mostu i zgodziła się.

*Sara*

Marco i Lena wpadli na siebie więc postanowiłam im nie przeszkadzać i poszłam do swojego gabinetu informując o tym moją przyjaciółkę. Chciałabym, aby wszystko sobie wyjaśnili. Widać, że im na sobie zależy. Zawsze trzeba być dobrej myśli. Leżąc na narożniku usłyszałam otwierające się drzwi. Od razu zapytałam czy się dogadali. 
- I jak ?
- Hmmm... całkiem nieźle.
- Mów ze szczegółami.
- Ty to zawsze musisz wszystko wiedzieć co ? - zapytała z uśmiechem.
- A żebyś wiedziała !
- No dobra. Po prostu umówiliśmy się na spacer, żeby porozmawiać. Oboje uważamy tak samo.
- Uuuu... Przypadek ? Nie sądzę !
- Tak, tak wmawiaj sobie. Dobra idę na murawę, bo zaczynają trening, a muszę coś wrzucić na stronę Borussii. Idziesz ze mną?
- Okej i tak mi się nudzi.. 
- To chodźmy. 
Poszłyśmy w kierunku boiska.

*Lena*

Oczywiście chłopaki jak zawsze musieli się wygłupiać. Normalnie jak małe dzieci! Postanowiłyśmy doprowadzić ich do porządku. 
- CHŁOOOOPAKI!!!- wydarłam się chyba na całą murawę. Ma się ten głos...
- O patrzcie kto przyszedł! - krzyknął Piszczek.
- Przecież tu pracujemy, pacanie! 
- Lena, Sara!- ucieszyli się chłopacy.
- Nie ma trenera?- zapytała a bardziej stwierdziła Sara- to my poprowadzimy wasz trening!
- Ooooo... tak !- zaśmiałam się. 
- To na początek 15 kółeczek!
- Nieeeee!- narzekali.
- Jak będziecie marudzić to dostaniecie dodatkowe 5!
- Dobra,dobra...
- Jeżeli będziecie grzeczni to na koniec zagramy meczyk. - powiedziała Sara. 
- Ale wy z nami !
- Cooo ..?! Yyy.. Ja nie mogę ! - mówiła Sara.
- O a to niby czemu? - zapytał Kuba?
- Ja wolę siatkówkę...
- A tak naprawdę ? - dociekał Sahin.
- Dobra nie męczcie jej. Do roboty chłopaki. - powiedział Mario, widziałam jak mówiąc to puścił oczko do Sary. Czyli on wie o wypadku...
Po 20 minutach wykonali nasze zadanie. Tak jak obiecywałyśmy zaczęli grać mecz. Zmusili mnie do tego, żebym zagrała z nimi. Sara nie mogła bo przecież miała kontuzję. Kątem oka zauważyłam, że wzięła mój aparat i zaczęła robić nam zdjęcia. O grabi sobie dziewczyna! Nikt nie może tykać mojego aparatu! (Nie to, że coś tam ukrywam ale tego nie lubię). No w sumie.. Sarcia może. Zakończyliśmy mecz remisem 2:2. Udało mi się strzelić gola! Łoooo... jaka ja wysportowana (xD). Poszliśmy się przebrać. Nadszedł czas na spotkanie z Reus'em. Niby podchodzę do tego na luzie, ale jakiś lęk jest. Czekam na niego w gabinecie Sary.


*Sara*

Uuuu.. Umówili się . No to co teraz... Hmmm.. Może by tak .. Albo nie, mam się nie wtrącać. Chociaż... Sama nie ale z kimś.. Oooo tak! Mario mi pomoże! Napisałam mu sms z prośbą o przyjście do mojego gabinetu. Długo nie musiałam czekać. 

- Hejka.
- No hej.
- To co chciałaś.
- Wiesz, że oni się umówili?
- To dlatego Reusu taki uśmiechnięty chodzi...
- Nooo. 
- Czyli ma m rozumieć, że nasz plan wchodzi do gry? 
- Tak ! 

Posiedział u mnie jeszcze 30 minut. Wyszliśmy na parking i każdy rozjechał się do siebie. No to ciekawe co z tego wyniknie... 


*Marco*

To było niesamowite! Nie wiedziałem, że Lena umie grać w nożną, bo przecież ona to gra w siatkówkę. Po meczu poszedłem się przebrać i odświeżyć. Wziąłem prysznic, wypsikałem się perfumami i ruszyłem w stronę gabinetu Sary, w którym często przesiaduje Lena. Lekko zapukałem do drzwi. Usłyszałem jej piękny, cieniutki głos. Wszedłem i się przywitałem. 
- Hej, hej !
- No cześć.
- Idziemy? 
- Tak już, tylko wezmę resztę rzeczy. 
Zrobiła to co miała zrobić i poszliśmy.
- Gdzie mnie zabierasz?
- Ciekawska jesteś. Jak tak bardzo chcesz wiedzieć t tam gdzie wtedy.
- O jejku ! Uwielbiam to miejsce !
- Cieszę się, bo ja też.
Po krótkim czasie dotarliśmy na miejsce. Nikt z nas nie wiedział jak zacząć rozmowę. W końcu ona zaczęła.
- Słuchaj Marco.. To nie było tak jak myślisz. 
- Myślę, że nie i mam nadzieję, że mi to wyjaśnisz.
- Oskar to mój były. Chciał ze mną pogadać i do mnie wrócić, ale ja tego nie chciałam, bo mnie za bardzo zranił. Zanim się spostrzegłam wpił się w moje usta. Właśnie ten moment widziałeś, ale szybko uciekłeś i tego jak mu przywaliłam z liścia już nie. Musisz wiedzieć, że zależy mi na naszej przyjaźni i nie chcę, żeby ktoś to zepsuł. 
- Już wszystko wiem. Lena i Mario mówili prawdę..
- Tak, właśnie było.
- Rozumiem cię. Mi też zależy na naszej przyjaźni.
- Uwielbiam cię Reus. - powiedziała po czym mnie przytuliła.

Robiło się ciemno więc odprowadziłem ją do domu.


--------
Czyli pogodzeni. Efekt pracy na polskim :)) 
Pzdr Oliii i Weraa ;3

A tak btw.
Jezuuuu !! Takie emocje wczoraj były! Końcówka meczu ja siedzę tak zdenerwowana, wkurzona bo nie ma Kuby.. 87 minuta i Keeeevinn!!;3 Bohaterr! Gratki dla niego :) Poryczałam się. 

No to tak. Heh. Paa :) ~ Oli ;D

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 8

*Lena*

Poszłam do parku. Czekał już tam na mnie Oskar.

- Cześć.- przywitał się.
- Hej. O czym chciałeś porozmawiać?
- Emmm.. O nas.
- Ale nas już nie ma..
- Wiem, ale chciałbym żeby było jak dawniej. 
- Tylko ja nie chcę z tobą być. Boję się tego rozumiesz? Możemy być przyjaci...

Nie zdążyłam dokończyć, bo wpił się w moje usta. Oczywiście nie odwzajemniłam pocałunku tylko przywaliłam mu z liścia. Ooooo taak ! Lena mistrz! Chodziło się kiedyś na karate. Kątem oka zauważyłam, że widział to Reus, ale że przywaliłam mu to nie... Niby nie jesteśmy razem, ale bardzo mi na nim zależy i nie chciałabym, żeby między nami coś się spieprzyło przez Oskara zauważyłam Sarę, która szła w moja stronę. Z płaczem pobiegłam do niej, a ta mnie przytuliła.

- Spokojnie. Wszystko widziałam.
- Ale, ale Marco... On... A ja.. - jąkałam się.
- Nie martw się Mario po niego poszedł. Chodź idziemy do domu. 

*Sara*

Chciałam wspierać Lenę. Mam nadzieję, że Goetze porozmawia o tym z Reusem... To się porobiło... Doszłyśmy już do domu. 

- Lenka idź weź kąpiel.
- Dobrze..

Poszłam do kuchni zrobić jej kakao, w międzyczasie zadzwoniłam do Mario.

- Cześć. 
- Hej, znalazłeś go?
- Niestety jeszcze nie, jestem w drodze do jego domu.
- Kurde...
- Nie martw się pogadam z nim. - czułam, że się uśmiecha.
- Okej. Wierzę na słowo. - również się uśmiechnęłam.
- Kończę, idę zobaczyć co on robi.
- Dobrze. Pa, daj znać co u niego.


*Mario*

Skończyłem rozmowę z Sarą. Obiecałem jej, że pogadam z Reusem więc to zrobię. Zacząłem go szukać. Najpierw do jego domu. Wszedłem, leży na kanapie przed telewizorem z butelką Danielsa... 

Słuchaj Marco... Byłem tam z Sarą. Widzieliśmy cały przebieg tego spotkania i uwierz, że ona go później spławiła i nakrzyczała. - milczał. - Nie wierzysz mi, zadzwoń do Sary.
- Nie chce mi się w to wierzyć...
- Jezu Reus.. Jakie problemy .. Jak chcesz, ale powinieneś wiedzieć, że my jako twoi przyjaciele mówimy ci prawdę.
- Tak wiem, ale ona jest dla mnie ważna. Wiesz... Nawet może się w niej zauroczyłem, ale na razie chcę żebyśmy byli przyjaciółmi.
- Rozumiem.
- A co i ciebie i Sary?
- Hmm.. Całkiem dobrze, świetna dziewczyna. Gra w siatkówkę - rozmarzyłam się - ponoć Lena też. W ogóle fajna przyjaciółka.
- Przyjaciółka... Taaaak ?
- Tak ! Ona jest po bolesnym związku i nie ma zamiaru na razie z nikim się wiązać. 
- Pasujecie do siebie..
- Dobra .. Wiesz może, o której mamy jutro trening ?
- Oh.. Jak pięknie schodzisz z tematu..
- Reus!
- Doobraa,, 11 .
- Dziękuję.
- Chcesz? Jack zawsze pomaga. - wskazał na butelkę.
- Nie dziś, jestem autem. To. - wziąłem Danielsa - zabieram. Masz być jutro na siłach.
- Dobrze tato..
- Siema!
- Cześć. 

*Sara*

Weszłam z kubkiem kakao do sypialni Leny.

- Proszę.
- Dziękuję. Widzę, że szykuje się długa rozmowa.
- Niestety. Dobra czujesz coś do Reusa ?
- To nie jest takie proste..
- Przyjaźń, zauroczenie, miłość?
- Na pewno nie jest to jeszcze miłość. Powiem tak. Bardzo go lubię, w jego towarzystwie czuję się swobodnie, lubię z nim żartować, jest przystojny...
- Czyli ci się podoba !!!! - wykrzyczałam.
- Możeee...
- Wiedziałam !
- Nie ekscytuj się tak...
- O wytłumaczenie się nie martw. Goetze i ja się tym już zajęliśmy. Ołkej.. teraz trzeba coś wykombinować żeby was spiknąć.
- Ej, swatka przestań!
- W sumie to ładne dzieci to by z tego były.. - nadawałam jak katarynka.
- Nie przeszkadzam ci?

- Nie. O a możemy być z Mario świadkami na ślubie ?
- Ooo boże, widzisz a nie grzmisz...



---------
Taka nuda... Kłótnia.. Rutyna.. Ktoś to czyta?