niedziela, 1 grudnia 2013

Rozdział 3

Więc tak jak wcześniej mówiłam. Zostałam miło przywitana przez siatkarzy Skry.

- Patrzcie kto do nas zawitał!! - wydarł się Kłos.
- Saraaaaa!!! Comon Bejbeee !! - zabawnie poruszył ramionami Winiar po czym mnie przytulił.

Co się stało, że zaszczyciłaś nas swoją osobą? - zapytał Zatorski.
- To już nie można swojej drugiej ulubionej drużyny odwiedzić? 
- DRUGIEJ !?
- No przepraszam was.. MISTRZ, MISTRZ RESOVIA ! Chłopcy!
- Dobraa. Wracając do tematu to po co przyszłaś? - wałkował temat Wlazły.
- Oj. Mariusz rozgryzłeś mnie.. Gdzie jest ten mój pacan ? - dopiero zauważyłam, że nie ma tam mojego brata .. Brawo za spostrzegawczość Sara...
- Chodzi Ci o Włodiego ?
- Tak Wronka chodzi mi o mego najukochańszego starszego o 3 minuty braciszka. 
- Awww.. Co się stało, że mi tak słodzisz? Stęskniłaś się Sarciu ? - Zaszedł mnie od tyłu brat. 
- Nie strasz mnie. Gdzie byłeś?
- U masażysty. Wiesz nikt nie przyjmuje tak jak ja...
- Raczej tak jak JA ! - Nie, nie dam mu tej satysfakcji.
- Wracając do tematu (znowu) po co przyszłaś ? 
- Przyszłam bo muszę jakoś wrócić do domu, a moje cacko jest u mechanika... Długo jeszcze ten wasz trening będzie trwał ? 
- Nie, już koniec. Idę się przebrać. Poczekasz tu ? 
- Ok . Tylko szybko...

Usiadłam na krzesełku trenera. Tak mnie korciło żeby pójść i poodbijać tą piłkę. W sumie co mi tam .. Ale nie Sara.. Co jak przyjdzie Wojtek? Opierdzieli i tyle zabawy. Chociaż... Może zdążę! Raz kozie śmierć.
Weszłam na pomarańczowy parkiet. Zamknęłam oczy wyobraziłam sobie, że znowu trwa mecz. Cała hala krzyczy moje imię i nazwisko. Staję na linii 9 metra, skaczę i uderzam w piłkę. As. Biorę kolejną i powtarzam tą czynność jeszcze z 5 razy . I feralny 6... Podskoczyłam i poczułam ból w kostce. Upadłam. na szczęście nic mi się nie stało. Ale nie jednak się stało. Tą zagrywkę widział Wojtek. Ojjj... No to do zobaczenia u góry.. Ale nie sorry ja pójdę tam na dół.. A można było się się słuchać rodziców.. Wracając podszedł do mnie zdenerwowany, rozejrzał się po boisku gdzie leżały piłki, pokręcił głową, podniósł z ziemi i wziął na ręce. Ołkej Sara szyjuje się na kazanie..

- Sarcia.... Prosiłem.. Masz się oszczędzać co by było gdybym nie przyszedł ? Wstałabyś i grała dalej? Nie możesz. Nie rozumiesz, że się o ciebie martwię. 

Postawił mnie przed autem i mocno przytulił..

- Jesteś moją malutką siostrzyczką. Nie rób tego proszę. 
- Wojtuś tylko 3 minuty różnicy. Przepraszam ja po prostu chciałam to znów poczuć... Ja, ja.. już nie będę. Rozumiem braciszku. - również go przytuliłam. 
- Wracamy do domu mała.
- Tak jest !

-----
Troszkę dłuższy. Komentarze miło widziane, również z anonima ;) 
Olii i Weraa <3

5 komentarzy:

  1. akszyn sie rozkreca XDD dawac dalej!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetne chcemy więcej <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Przemyślenia Sary o ochrzanie od Wojtka bezcenne... Chłopaki ze Skkry i Winiar i te jego Comon Bejbe. Leże i nie wstaje . Więcej ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Super <3 Aga;3

    OdpowiedzUsuń