niedziela, 8 grudnia 2013

Rozdział 7

*Lena*

Nagle zadzwonił mój telefon...
- Sarcia, przepraszam ale muszę odebrać.
-Odbieraj. -uśmiechnęła się i wyszła do kuchni.

-Słucham ?
-Cześć, tu Oskar. Dzwonię, bo chciałbym się spotkać i pogadać.
-Ale my nie mamy o czym gadać!
-Proszę Cię! 
-No dobra... Kiedy i gdzie ?
-O 18:00 w parku ?
-Okej, będę.
-Dziękuję! Do zobaczenia.
-Do zobaczenia.

Zdziwiłam się, kiedy on zadzwonił... Myślałam, że jest w Polsce czy coś..

-Kto dzwonił? - zapytała od razu Sara.
-Ale Ty jesteś ciekawska! - śmiałam się.
-Tak, to cała ja! Ale i tak mnie kochasz. 
- A nie!
-Tak!
-Nie! - sprzeciwiałam się.
Szybko pobiegłam po poduszkę, żeby przywalić Sarze, ale ona zrobiła to samo i tak zaczęła się nasza bitwa na poduchy. Boże jak ja kocham ta dziewczynę. Nie wiem co bym bez niej zrobiła. Prawdziwy skarb, który we wszystkim mi pomoże. Nigdy jej nie oddam. A jeśli jakiś chłopak ją skrzywdzi to będzie miał ze mną do czynienia. Już ja mu pokażę! Biłyśmy się tak chyba z 10 minut.

-Dobra, a teraz na poważnie. Kto dzwonił?
-Nooo... ten... nooo... - Jąkałam się.
-No kto?
-Oskar... - odpowiedziałam na jej pytanie.
-Ten, o którym myślę?
-Tak, ten.
-I co chciał ? 
-Spotkać się i pogadać. Zgodziłam się i idę dziś o 18. Kurde ! 17:00 Muszę zacząć się szykować!
- Nie idziesz.

- Czemu ?
- A co jak ci się coś stanie ?
- Nic mi się nie stanie nie przesadzaj. 
- Żeby nie było, że nie mówiłam..
- Dobrze mamo... Nie próbuj mnie nawet śledzić!
- Cooo ? Przecieeeż nie miaaałam takiego zamiaru ...
- Wcale.. Trochę cię już znam .

- No dobra leć.
Szybko pobiegłam do mojego pokoju i zaczęłam się "pindrzyć" . Było ciepło więc postanowiłam, że założę to. Włosy związałam w kokardę. Była już 17:30 więc postanowiłam, że już wyjdę, bo nie lubię się spóźniać.
*Sara*
Rozmawiałyśmy z Lenką, kiedy zadzwonił jej telefon. Przeprosiła i odebrała. Ja w tym czasie wyszłam do kuchni. Nie żeby coś bo Sara nie podsłuchuje, co to to nie ! Ja tylko jestem ciekawska i mam bardzo dobry słuch. Tak więc "obiła" mi się o uszy rozmowa Leny. Najpierw zaczęła się z kimś kłócić, a po tym przestała i umówiła się z nim na spotkanie. Dziwne... Na pewno nie jest to Marco, bo rozmowa wyglądałaby inaczej. Wronka też odpada bo przecież on nie prosiłby ją o spotkanie tylko wbił by nam na chatę. No cóż trzeba będzie się wtajemniczyć... Okazało się, że to Oskar, jej były.. Nie sądzę, żeby to spotkanie przebiegło miło i radośnie. Obiecałam nie szpiegować SAMA. A co jakbym to robiła z kimś? Tego mi nie zabroniła. W trakcie, kiedy Lena szykowała się do wyjścia ja zadzwoniłam do Mario.

- Hej Sarka, co tam?
- Cześć. Mam pewną sprawę, która nie jest na telefon i mam pytanie : masz czas żeby do mnie przyjechać?
- Boże coś ci się stało? 
- Niee. Nie chodzi tu o mnie. Potrzebuję pomocy. To co przyjedziesz ?
- Daj mi 5 minut. 
- Dobrze, do zobaczenia.
- Pa.

Zakończyłam rozmowę z Mario, w tym samym momencie przyszła Lena.

- Ale żeś się odwaliła..
- Źle ?
- Nie no spoko, gdzie się spotykacie?
- W parku, w centrum. 
- Okej. Baw się dobrze. 

Wychodząc minęła się z Mario. Przywitał się ze mną buziakiem w policzek.

- No jestem. - uśmiechnął się. 
- Więc słuchaj.
- Nie zaczyna się zdania od więc. 
- Dobra, do Leny zadzwonił jej były [...] rozumiesz? 
- Rozumiem. Czyli mam z tobą pójść do tego parku tak? 
- Mógłbyś ?
- Dla mojej najlepszej przyjaciółki wszystko. - przytulił mnie.
- Dziękuję, a teraz jedziemy do tego parku Agencie Mario.
- Oczywiście Agentko Saro. Sara and Mario Tajnos Agentos in Czarnos Kurtkos... Dobre !

Po niespełna 10 minutach byliśmy na miejscu. Udaliśmy się w stronę parku. Odruchowo złapałam go za rękę. On tylko się uśmiechnął i zacisnął ją. No bo przecież przyjaciele tak robią - prawda ? Zauważyliśmy Lenę i Oskara rozmawiających na ławce. Schowaliśmy się za żywopłotem. 

- Uuu.. Sarcia romantiko fantastkio no nie? - zaśmiał się cicho.
- Noo.. Sceneria rodem z komedii romantycznej. W sumie patrz. Mamy dziewczynę, byłego, który chcę zapewne do niej wrócić. Brakuje nam tylko zazdrosnego przyjaciela, który się w niej podkochuje.. 
- To raczej da się załatwić... - wskazał na postać biegnącą po ścieżce.
- Ja pier*ole... - załamałam się, a Mario tylko się zaśmiał.
- No to mamy mały problem... Ja nie wiem czy ty wiesz, ale pani fotograf to się tak troszkę spodobała naszemu Reusowi...
- Coś o tym wiem.. Działamy czy czekamy? 
- Poczekaj, zaraz się rozwinie akcja..
- O kur*a - wymsknęło się nam w tym samym momencie.

Otóż szanowny pan Oskar "rzucił się" ze swoimi ustami na Lenę... Ona go odepchnęła i zaczęła na niego krzyczeć. Niestety tego Marco już nie zobaczył... 

- Dobra Mario ja lecę do Leny, a ty przyprowadzasz tu tego idiotę.
- Rozumiem....

---------
Łołoło to się porobiło.. Sara and Mario Agentos in Czarnos Garnituros. Pozdrowionka. 
Olii i Weraa ;3




1 komentarz: